środa, 3 lipca 2013

Koniec

No, moi drodzy. chciałabym ogłosić, że zawieszam bloga. Nienawidzę zostawiać niedokończonych rzeczy, ale teraz nie mam wyboru. Wen pojechał sobie na wakacje i nie wiem kiedy wróci, jestem zestresowana czekaniem na powiadomienie o dostaniu się do szkoły. Przepraszam, kiedyś wrócę z nowym rozdziałem. Może. Kiedyś. Żegnajcie.

piątek, 21 czerwca 2013

Ogłoszenie od Dei-chana

*Siemanko ludziska!!! Chciałbym was powiadomić, że na razie notki nie będzie. Nie mam zamiaru myśleć nad nową notką, gdy nawet nie wiem czy ktoś to czyta!!! Mam dość! Nie zostawiacie komentarzy ni nic. Więc zamierzam sobie zrobić, zresztą bardzo zasłużony urlop. Jadę na Karaiby i nie wiem kiedy wrócę.
Mówił Dei-chan. Nyo!*

niedziela, 16 czerwca 2013

Uwaga!!

Witam. Chciałabym ogłosić, że przez pewien czas notki nie będzie. Wena zrobiła strajk.
*Dei-chan chodzi w kółko z transparentem z napisem STRAJK!! I wykrzykuje:
-KONIEC Z WYZYSKIEM I NISKĄ PŁACĄ!!! KONIEC Z NIEWOLNICTWEM!!! STOP WYKORZYSTYWANIU NIELETNICH DO NIEWOLNICZEJ PRACY!!!!*
Notka zapewne pojawi się w przyszłym tygodniu o ile Dei będzie w dobrym humorze. *Ta chciałoby się. Robię sobie wakacje i jadę na Szeszele. Adios*

piątek, 31 maja 2013

Devil Moon 8

Rozdział 8

Kolejny rozdział DM. Kolejne rozdziały odtąd będą pojawiać się co tydzień. Nie wiem czy ktokolwiek to czyta, bo komentarzy nie ma i nic. Zastanawiam się czy bloga zawiesić na jakiś czas. Ale to się zobaczy. A teraz zapraszam do czytania.

***

Rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki. Robert westchnął, zaczęło się.


Ask for money, and get advice
Ask for advice, get money twice
I'm from the dirty, but that chico nice
Ya'll call it a moment, I call it life

One day when the light is glowing
I'll be in my castle golden
But until the gates are open
I just want to feel this moment (oh oh..)
I just want to feel this moment (oh oh..)
I just want to feel this moment

Mr. Worldwide
Christina Aguilera
Oye mamita, come on, dale, que la cosa esta rica
(I just wanna feel this moment)


Feel this moment

Reporting live from the tallest buildings in Tokyo
Long way from the hard ways
Filled with zoes and oye's
Dade county always, 305 all day
Now baby we can parlay, or baby we can party
She read books, especially about red rooms and tie ups
I got her hooked, cause she see me in a suit with the red tie tied up
Christian Gris, nice to meet ya, but time is money
Only difference is I own it
Now let's stop time and enjoy this moment

One day when the light is glowing
I'll be in my castle golden
But until the gates are open
I just want to feel this moment (oh oh..)
I just want to feel this moment (oh oh..)
I just want to feel this moment

Come on, feel this moment

I see the future but live for the moment, make sense don't it? Ha
Now make dollars, I mean billions
I'm a genius, I mean brilliant
The streets are what schooled em
And made him slicker than Slick Rick the Ruler
I've lost a lot, and learned a lot
But I'm still undefeated like Shula
I'm far from cheap, I break down companies with all my peeps
Baby we can travel the world
And I can give you, and all you can see
Time is money
Only difference is I own it
Like a stop watch, let's stop time and enjoy this moment, dale

One day when the light is glowing
I'll be in my castle golden
But until the gates are open
I just want to feel this moment (oh oh..)
I just want to feel this moment (oh oh..)
I just want to feel this moment


Come on, feel this moment

(oh oh..) I just want to feel this moment
(oh oh..) I just want to feel this moment 

 

 Chwila ciszy i rozległy się brawa, okrzyki, gwizdy i owacje na stojąco. Robert z Nikol zeszkli ze sceny.

-Śpiewasz niesamowicie- zaczął rozmowe Robert

-Dziękuje pierwszy raz mi to ktoś mówi.- zaśmiała się dziewczyna- Ty też.

-Może przysiądziesz się do mnie i moich przyjaciół?- zaproponował

-Och, nie wiem. Jestem z siostrą.

-To ją też weź. Miejsca starczy. Ile ma lat?

-17.

-To tak jak Mikołaj, nie będzie się nudzić.

-Skoro tak to chętnie.

Robert wrócił do przyjaciół i oznajmił, że będą mieli gości. Po chwili przyszła Nikol z Teresą.

-Słuchajcie to jest Nikol i jej siostra Teresa.- przedstawił dziewczyny- A to są moi przyjaciele Kamil, Piotrek, Darek, Radek, Grzesiek, Monika, Kasia, Mikołaj brat Darka i mój braciszek Szymon.

- Miło was poznać.- przywitał się Miko

-Nawzajem, masz super głos. Chodzisz do szkoły muzycznej?- Teresa usiadła koło chłopaka.

-Kiedyś tak, teraz mi się nie chce.- odpowiedział i pogrążyli się w cichej rozmowie.

-No no, Darek uważaj bo ci mały wyfrunie.- zaśmiał się Grzesiek

-Żebyś ty przypadkiem nie wyfrunął jak ci przyłożę ciulu czarnobylski!- przed rękoczynami powstrzymał ich głos prowadzącego.

-Uwaga uczestnicy! Mam wyniki! Na początek jury chcieliby podziękować wam z udział w tym konkursie. A teraz do rzeczy. Trzecie miejsce zajmuj ex aequo duet Michał Czajkowski i Kasia Rak oraz Karol Dąbrowski! Proszę o brawa!- Michaś i Kasia wbiegli na scenę i odebrali swoje mp4.

- Drugie miejsce także ex aequo Kamil Matsumoto i duet Nikol i Robert!- Kamil wziął nas pod rękę i ze śmiechem wprowadziła na scenę. Odebraliśmy smartfony i zeszliśmy z podestu śmiejąc się.

-A teraz to na co wszyscy czekali! Pierwsze miejsce! Była o nie zacięta walka, ale oto mamy zwycięzce! Pierwsze miejsce, tablet z internetem LTE wygrywa....- tu prowadzący zrobił przerwę- MIKOŁAJ ROMAŃCZUK!!- ludzie wstali, klaskali i gwizdali, gdy Miko w szoku wszedł na scenę. Odebrał nagrodę i pozwolił zrobić sobie zdjęcie. Robert razem z całą paczką pobiegli do niego. Wyściskali go, wycałowali.

-Dobra nie podniecać się. Chodźcie do domu bo widzę, że Darek chce z tabletu skorzystać.- zaśmiał się chłopak. Wyszli z klubu, wymienili się numerami telefonów z Nikol i Teresą i rozeszli się każdy w swoją  stronę.

*************************************************************************

Koniec rozdziału. Post krótki, ale jest dokończeniem poprzedniego. Następna notka pojawi się za tydzień.



piątek, 24 maja 2013

Daemones de praeterito- Prolog

Prolog

Jakie powinno być życie dziecka? Na pewno szczęśliwe, radosne, pełne miłości i uczucia, które dają im rodzice. Takie dzieciństwo daje człowiekowi poczucie bezpieczeństwa, które dalej przekazuje.
 A co jeśli go nie ma? Gdy w życiu nie doznaje się szczęścia i miłości? Gdy jest pełne bólu, przemocy, alkoholu i narkotyków? Co wtedy stanie się z dzieckiem? Jak będzie wyglądało jego życie? I czy kiedykolwiek otrząśnie się z tych przeżyć? Nie. Nigdy tego nie zapomni. Będzie się to widmo przeszłości ciągnąć dalej. Ale czy można to przerwać?
"Patologia- to trudny start, nie tragiczny początek"

************************************************************************************
Oto jest prolog nowego opowiadania. Będzie ono opisywać losy chłopaka, który w dzieciństwie przeżył piekło. Teraz próbuje pozbyć się piętna, które zdobył w tym okresie. 

Kolejny rozdział pojawi się, gdy dorwę się do jakiegoś komputera. Mój (niestety) jest jeszcze nie do dyspozycji. :/

piątek, 17 maja 2013

Ogłoszenie

Uwaga!

Chciałabym powiadomić, że notka pojawi się gdzieś za dwa tygodnie, jak odzyskam dostęp do komputera. 

PS. Piszcie komentarze. To nic nie kosztuje, a chciałabym  poznać waszą opinię.

poniedziałek, 13 maja 2013

Devil Moon 7


***Rozdział 7***


Do drzwi państwa Matsumoto, zadzwonił Robert. Otworzył mu pan Sebastian.
-Dzień dobry Robercie.- przywitał się- Wchodź, Kamil zaraz przyjdzie. Poszedł z psami na spacer.
-Dzień dobry.- Robert wszedł do salonu
-Chcesz coś do picia? Kawy, herbaty, soku?
-Nie dziękuję.- W tym momencie do salonu wbiegły psy i rzuciły się na Kusego- No, spokój. No, już już. Jak się mają moje psiaki?
-Bardzo dobrze- odpowiedział Kamil, który wszedł do pokoju- Siema. To co, idziemy?
-Ok. To do widzenia panu.
-Do widzenia Robercie.
***

Robert i Kamil właśnie dotarli do klubu. Odnaleźli stolik, przy którym siedziała paczka Roberta.
-Hej, chciałbym wam przedstawić Kamila, który niedawno przyjechał z Japonii.
-Siema.- odezwał się Szymon- To jest Grzesiek, tam dalej siedzą Kasia, Monika, Darek, Radek, Mikołaj- brat Darka, Michał i Piotrek- wskazał wszystkich po kolei- A ja jestem Szymon. Starszy brat Roberta.
-Miło mi.- Kamil uśmiechnął się szeroko- O co chodzi z tym karaoke?
-Co tydzień „Devil Moon” organizuje konkurs- zaczęła Kasia- dziś jest to karaoke. Potem jury wybiera trzech najlepszych i rozdaje nagrody. I to takie z wyższych półek. Ostatnio wygrali laptopa.
-Aha, fajna taka zabawa.
-Witamy na konkursie karaoke!- wysoki, przystojny brunet wszedł na scenę- Osoby, które chcą wziąć udział, proszone są o zapisy. Konkurs zacznie się za pół godziny!
-To ja lecę nas zapisać- Michał podniósł się z krzesła- kto bierze udział?
-Robert, Kaml, Mikołaj, Kasia, Darek, Radek, ty i ja- wyliczył Szymon
-Dobra. Zaraz wracam- odszedł do wyznaczonego miejsca
-No dobra. Zastanawiam się, czy dziś wygram.- Kasia przeciągnęła się
-Nie, dziś wygram ja- Szymon zamachnął się ręką
-Tak, tak- zaśmiał się jego brat
-Moi drodzy!- mężczyzna zwrócił na siebie uwagę- KONKURS CZAS ZACZĄĆ!-widownia zaczęła klaskać- Jako pierwszy wystąpi Karol Dąbrowski.
Niski chłopak podszedł do pulpitu,na którym przewijały się tytuły piosenek. W pewnym momencie, maszyna zatrzymała się na piosence Jago Young „Zabiorę cię na bal”. Roberta nie powaliło jego wykonanie. Znudzony wstał, podszedł do baru i stanął jak wryty. Na jednym z krzeseł, siedziała niska dziewczyna. Miała rude włosy i zielone oczy. Jakby wyczuwając, że ktoś się jej przygląda, nieznajoma odwróciła się w stronę chłopaka. Ich spojrzenia spotkały się. Serce Roberta przyśpieszyło, gdy dziewczyna zarumieniła się i spuściła wzrok.
-Robert, gdzie jesteś?- zdziwiony chłopak obejrzał się i zobaczył biegnącego Piotrka- Chodź, zaraz my.
-Już idę.- ostatni raz spojrzał w stronę dziewczyny, ale już jej tam nie było. Podszedł więc do stolika i usiadł na swoje miejsce.
-Teraz zaśpiewa Mikołaj Romańczuk, a po nim Katarzyna Rak i Michał Czajkowski.- zapowiedział prowadzący.
-To ja idę, trzymajcie kciuki- Mikołaj wstał z krzesła i podszedł do pulpitu. Wylosował Farba- Zagubiony Książę, a Robert żywo mu kibicował. Gdy zaczął śpiewać, cała sala zamarła. Głos miał fenomenalny i wkładał w niego całe serce. Gdy skończył, zszedł ze sceny w akompaniamencie oklasków i westchnień.
-Teraz śpiewać będą Katarzyna i Michał- prowadzący zamachnął się ręką
-Jak mu dam Katarzynę to się przekręci.- wysyczała wściekła Kasia
-Chodź już. Nie marudź.- Michał pociągnął dziewczynę za ramię, na scenę. Wylosowali Mezo feat. Ewa Jach- Kryzys. Po nich śpiewali:

-Teraz zaśpiewa Nikol Pietrzak- na scenę weszła dobrze znana Robertowi dziewczyna. Serce znów mu stanęło. Nikol podeszła do komputera i wylosowała piosenkę Pitbull -Feel This Moment ft. Christina Aguilera- O, to jest piosenka do duetu. Czy któryś chłopak zaśpiewa z nią tą piosenkę?
-Tu jest ochotnik!!- Krzyknął Piotrek, ciągnąc do góry moja rękę
-Wspaniale, proszę wejdź na scenę.
Robert jak w transie podszedł do dziewczyny.
-Cześć, jestem Nikol, a ty?- zapytała dziewczyna
-Robert
-No młodzieży zaczynajcie- prowadzący podał im mikrofony i zszedł ze sceny. Po chwili rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki.
******************************************************

Notka trochę dłuższa, ponieważ w najbliższym czasie nie będę mogła wstawić kolejnego rozdziału. :( Komputer mi się popsuł i nie wiadomo kiedy mi go naprawią. :/ Postaram się napisać jak najszybciej. Do zobaczyska!


piątek, 10 maja 2013

Ogłoszenie

Ogłoszenie

Siemanko!! Zachęcam was do założenia konta na  Ask.fm! Ja mam od niedawna i bardzo się wciągnęłam :)
Tu są moje namiary >Klik<. Notka pojawi się już niedługo :) Baju :*

środa, 8 maja 2013

"Bo nawet w obliczu śmierci....."


One shot

Krzysztof Polański był dyrektorem specjalistycznego szpitala w Warszawie. Bardzo troszczył się o pacjentów, a w szczególności o swojego małego synka Mikołajka, który od urodzenia leżał na oddziale specjalnym. Chorował na bardzo rzadką i przewlekłą chorobę serca, niestety, jeszcze nie znaleziono na nią lekarstwa. Mikołajek, mimo tego, że nigdy nie był na zewnątrz, był wesołym, szczęśliwym chłopcem. Uwielbiał malować i obserwować przyrodę, uczyć się o zwierzętach, wygłupiać się ze swoim nauczycielem Pawłem i rozmawiać  z rodzicami. Oprócz nich i Pawła nikt go nie odwiedzał, nie miał też kolegów i koleżanek. Pewnego dnia do szpitala przyjechała wycieczka ze studentami medycyny.
-Dzień dobry. Nazywam się Krzysztof Polański i jestem dyrektorem tego szpitala.- mężczyzna przywitał się, z liczącą ponad 24 osoby, wycieczką- Oprowadzi was mój asystent- Stanisław Gracyk. Po prawej stronie są toalety i bufet jeśli ktoś chce skorzystać. A teraz wybaczcie, ale muszę już iść. Do widzenia.- pożegnał się
-Do widzenia- odpowiedzieli chórem studenci i podążyli za asystentem dyrektora.
-Tu są najważniejsze oddziały. Po prawej jest oddział dziecięcy, na wprost  są sale operacyjne, po lewej mamy oddział specjalistyczny. Przejdziemy teraz do sal operacyjnych.- zarządził Gracyk. Od grupy odłączyły się trzy osoby: Szymon Mróz, Kaja Kapraszewska i Monika Janicka, nieodłączne trio. Wiedzeni ciekawością, weszli na oddział specjalny. Wtem usłyszeli czyjeś głosy i szybkie kroki. Przestraszeni wpadli do pierwszej Sali.
-Kim jesteście?- dobiegł ich dziecięcy głos. Odwrócili się i zobaczyli ok. 9-letniego chłopca, siedzącego na łóżku.
-Jestem Szymon. To jest Kaja, a tam stoi Monika- przedstawił- Co tutaj robisz? I kim jesteś?
-Nazywam się Mikołaj Polański, jestem pacjentem tego szpitala.
-Polański? Twój tata jest tu dyrektorem?- zapytała Kaja
-Tak, jestem tu od urodzenia. A wy skąd jesteście?
Rozmawiali tak jeszcze długo. Studenci byli zdziwieni choroba chłopca. Postanowili go codziennie odwiedzać. Prawie dwa miesiące spędzili na śmiechu i zabawie. Niestety, chorobą chłopca szybko dała o sobie znać. Chłopczyk, zaraz po pierwszym ataku, zmarł. Rodzice Mikołajka byli zrozpaczeni, bo mieli tylko jego, ale jakie było ich zdziwienie, gdy na pogrzebie zjawili się Szymon, Kaja i Monika razem z całą klasą. Wszyscy zdeklarowali się, że nie spoczną, aż nie znajdą lekarstwa na tą chorobę. Może już nie pomogą Mikołajkowi, ale spróbują pomóc innym ludziom.
-„To dzięki tobie Mikołajku”- pomyślał Szymon- „Dzięki tobie, możliwe, że uratujemy ludzkie życie. Mam też nadzieję, że jesteś szczęśliwy. Nigdy cię nie zapomnę. Ani ja, ani nikt inny. Spoczywaj w pokoju. Mam nadzieje, że się tam spotkamy”- dodał. Położył wiązankę z białych róż na grób, obok zdjęcia uśmiechniętego chłopca i odszedł. Przez głowę przeleciały mu ostatnie słowa Mikołajka. „Bo nawet w obliczu śmierci, przyjemna jest świadomość posiadania przyjaciela”.

sobota, 4 maja 2013

Devil Moon 6



***Rozdział 6***

Był 14 września, godzina 12:23. Robert właśnie wrócił z zajęć i szykował sobie coś do jedzenia. Smarował kanapki masłem, gdy usłyszał dzwonek telefonu.

-Robert! Odbierz ten telefon!- krzyknął Szymon z pokoju

-Idę, idę.- chłopak odłożył nóż i podszedł do urządzenia. Spojrzał na wyświetlacz i już wiedział kto dzwoni.- Halo?

-Dzień dobry. Tu Krus, Fiskus i poborca podatkowy w jednej osobie. Czy rozmawiam z panem Robertem Kusym?

-Tak, to ja.

-Mam dla pana wiadomość.

-Tak? A niby jaką?

-Żebyś ruszył dupe i przyszedł w końcu, a nie ciągle odkładasz, czubie!

-Dobra, Kamil nie krzycz. Dziś wpadnę.

-No mam nadzieję. Masz być, jasne?

-Jak słońce. To ja się zbieram.

Po dwudziestu minutach był gotowy do wyjścia. Zabrał tylko portfel, poinformował brata, że wychodzi i już był na dworze. Pobiegł prosto na przystanek i ledwo co zdążył na autobus. Do domu Kamila dotarł równo o 13. Zadzwonił do drzwi i poczekał. Po chwili usłyszał cichy odgłos kroków. Drzwi otworzyła mu niska, szczupła kobieta.

-Dzień dobry.- Robert grzecznie się przywitał- Zastałem może Kamila?

-Jest, zaraz go zawołam. Wejdź do salonu, bo zanim on zejdzie to trochę minie -kobieta przesunęła się- Kamil! Masz gościa!- krzyknęła. Robert wszedł do wiatrołapu, ściągnął kurtkę i buty.

-Jesteś przyjacielem Kamila?

-Tak. Nazywam się Robert Kusy.

-A no tak.- kobieta uśmiechnęła się miło- To ciebie Kamil i Sebastian znaleźli nieprzytomnego.

-Tak to ja.- Robert także uśmiechnął się

-Ja jestem Emilia, mama Kamila.

-Miło mi.

Przeszli do salonu i po chwili z drugiego pokoju wyleciały trzy psy i zaczęły szczekać. Przestraszony Kusy, aż podskoczył.

-Nie uciekaj, bo i tak cię dogonią i poliżą- z pokoju wyszedł pan Matsumoto- Dzień dobry Robercie.

-Dzień dobry- odparł uspokojony chłopak. Dopiero teraz przyjrzał się zwierzakom. Jeden pies- golden retriever i dwa husky.- Ah, nie boję się. Bardzo lubię te zwierzęta. Ładne te psy.

-Prawda?- do rozmowy przyłączył się Kamil, który właśnie zszedł z piętra- Golden retriever jest mój i wabi się Ulryk. Ten mniejszy husky to Diana i należy do mamy, a ten starszy z heterochromią jest taty i wabi się Valentino.

-Valentino?- zdziwił się Robert- Dlaczego Valentino?

-Bo był największym kochankiem świata.- odparł ze śmiechem Kamil- A pies lubi się bzykać.

-Ha ha ha, no tak.- zaśmiał się Kusy

-Dobra chodź do pokoju.- Kamil zaprowadził Roberta do pokoju, a psy pobiegły za nimi.

-Kamil mam pytanko.- powiedział Kusy, gdy siedzieli w pokoju Japończyka- Razem z przyjaciółmi idę  do klubu „Devil Moon”, bo organizują jutro karaoke. Chcesz iść z nami?

-Jasne, będzie fajnie. A gdzie to jest?

- Przyjdę gdzieś koło 18 i razem pójdziemy co?

-Dobra.- zgodził się tamten- Chcesz pooglądać anime?

-Zawsze i wszędzie- Kusy podskoczył- A jakie?

-Hmm teraz jestem w trakcie oglądania kuroshitsuji

-To włączaj. Jeszcze chyba tego nie oglądałem.

Kusy poszedł od Kamila ok. 21. Gdy zasypiał, cieszył się, że znalazł kogoś z kim może dzielić pasje. 
**********************************************************
 Diana




Valentino



Ulryk




piątek, 3 maja 2013

Skejtowa Miłość



One shot

Było ciepłe lato, choć czasem padało, dużo……. Coli się piło i wcale się nie spało. Tak wakacje spędzała młodzież w Gdańsku.  Pewna grupa ludzi jechała na deskorolkach przez duży park. Przewodził im Patryk „Pigi” Głogowski, wysoki chłopak o brązowych, krótkich włosach i niespotykanych bursztynowych oczach.
-Hej ferajna! Jedziemy dalej czy skręcamy nad Bałtyk?- Krzyknął do przyjaciół- Chyba, że chcecie gdzieś indziej.
-Nad Bałtyk- do Patryka podjechał Paweł „Bolo” Mrągowski- Anka tam jest, a ja chciałbym z nią posiedzieć.
-Dobra. Ludzie jedziemy nad Bałtyk, bo Bolo chce się z dziewczyną pomiziać.- Pigi zaśmiał się do kolegów
-Ha ha ha. Zabawne, zobaczymy jak ty się zakochasz. W tedy ja się będę śmiać.
-Powodzenia. Moja dziewczyna musi kochać skateboarding tak jak ja, a wiesz, że takich dziewczyn nie ma.
-Zobaczymy, stary, zobaczymy.
Grupa właśnie przemierzała chodnik, gdy Pigi zaczął się ścigać z Bolem, kto szybciej dojedzie na plażę. Przez większość trasy, jechali łeb w łeb, ale tuż przy mecie na prowadzenie wysunął się Patryk. Chłopak  wygrał, ale nie mógł się zatrzymać.
-PATRYK UWAŻAJ!- usłyszał tylko krzyk Pawła i poczuł, że w coś, a raczej w kogoś wjeżdża.
-Au, uważaj człowieku!- do świadomości Patryka dotarł dziewczęcy głos- I złaź ze mnie! Muślicz, że ile ty ważysz co?!
-Ojoj, przepraszam. Nic ci nie jest?- chłopak szybko podniósł się z dziewczyny. Była ona niską blondynką. Włosy sięgały jej, chyba pasa, a oczy miały kolor trawy.
-Jeśli przez nic, rozumiesz chyba złamaną rękę, bolącą kostkę i poobijane inne części ciała to tak, nic mi nie jest.- odparła złośliwie dziewczyna- A tak na marginesie. Kto ci dał prawo jazdy na deskę?!
-Przepraszam, nie mogłem wyhamować, naprawdę.- powiedział chłopak
-Dobra, dobra. Niech będzie, że ci wierze- odparła dziewczyna- To przedstawisz mi się, czy mam zażądać dowodu, legitymacji, czy innego dokumentu?
- Nie, nie musisz. Jestem Patryk Głogowski- przedstawił się- A ty?
-Aleksandra Rębowska. Dobra chłopie, ja lecę. Chyba będę musiała iść z tą ręką do lekarza.
-Może cię odprowadzić?- zaproponował chłopak- Jakby co.
-Ty już dużo jak na dziś zrobiłeś.
-Jeszcze raz przepraszam.
-Te przepraszam, to wsadź se w du…. dolną część ciała. Przecież się już nie gniewam.
-Ale mi jest głupio. Może mogę ci to jakoś wynagrodzić?- zapytał się chłopak
-Jak już musisz to, nie wiem, zabierz mnie do kawiarni, czy coś.
-Dobra daj numer telefonu to do ciebie zadzwonię.
Gdy wymienili się numerami, podbiegł do nich Paweł ze swoją dziewczyną i resztą paczki.
-Nic wam nie jest?- zapytał zmartwiony- Cześć jestem Paweł to moja dziewczyna Anka i reszta paczki. Ksawery, Tymon, Jacek, Darek, Mirek, Zbyszek i Maurycy.- zwrócił się do dziewczyny
-Cześć, a ja jestem Ola.- przywitała się dziewczyna- Jak widzę jesteście jakąś grupą skejtową.
-No tak. Też umiesz jeździć? - Spytał się zaciekawiony Maurycy
-Umiem. No, ale ja się zbieram. Narka.- dziewczyna wyminęła ich 
-Siema.- pożegnali się
-No stary chyba cie wzieło.- zwrócił się Paweł do Patryka- Widać jak na nią patrzysz.
-Możliwe, ale ona jest idealna- westchną Pigi- I mam jej numer telefonu.
-Gratuluję, a teraz się zbierajmy.- zarządził Bolo.
***
Dziś nadszedł dzień kiedy Patryk miał się spotkać z Olą. Od rana się szykował by zrobić na niej odpowiednie wrażenie. Gdy już miał wychodzić, popsikał się jeszcze perfumami i  wybiegł z domu. W umówionym miejscu był przed czasem, więc jeszcze kupił dziewczynie białą lilię.
-Cześć Patryk i co, idziemy?- przed chłopakiem pojawiła się Ola.
-Tak. Proszę to dla ciebie.-podał dziewczynie kwiat
-Dziękuję, ale nie musiałeś.- Ola uśmiechnęła się
-Musiałem. Chodź.- pociągnął dziewczynę, za rękę, do kawiarenki. Zamówili sobie po kremówce i gorącej czekoladzie. Rozmawiali o swoich pasjach i zainteresowaniach.
-Więc lubisz malować. A umiesz rysować portrety?- spytał się Patryk
-Umiem rysować, kropka.-odparła spokojnie dziewczyna
-A czego słuchacz?- dopytywał się dalej chłopak
-J-rock, j-pop itp. A ty?
-Pop, hip-hop, trochę rocka.- odpowiedział Patryk. Przegadali całe popołudnie, a wieczorem chłopak zabrał Olę do skateparku. Gdzieś koło 21 rozeszli się do domów. Spotykali się jeszcze przez długi czas, aż w końcu Patryk zapytał się dziewczyny o chodzenie. Oczywiście zgodziła się. Byli ze sobą ponad trzy lata i Patryk jej się oświadczył. Potem był piękny ślub. Świadkami na uroczystości byli Paweł i siostra Oli- Milena.
Po ponad dwóch latach urodziły im się bliźniaki- Olek i Mikołaj, a po następnym roku, córka Faustyna.  Patryk i Ola rozpieszczali dzieci jak mogli oraz dzielili się z nimi miłością. Do siebie i deskorolki.
******************************************************

To taki krótki one shot. Mam nadzieję, że się spodoba :).



poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Devil Moon 5


***Rozdział 5***

Była sobota rano.  Paczka Roberta spotkała się w kawiarni. Po złożeniu zamówienia, przyjaciele zaczęli rozmawiać o swojej grupie.
- Mam nowinę. Moi rodzice jadą do babci i wrócą późno do domu. Zostawiają mi Mikołaja pod opiekę, ale on nie będzie przeszkadzał. To może wpadniecie na jakiś film czy coś?- zaproponował Darek
-Jasne, a o której?- zgodził się za wszystkich Grzesiek
-18-20? Pasuje?
-Jasne, a co do Mikołajka, naszego małego Licho to…- zaczął Grzesiek
-Nie, nie będziesz się z nim bił, kłócił, grał w pokera na pieniądze, w szachy i inne niebezpieczne zabawy- wpadł mu w słowo Darek- No ja lecę i po drodze kupę jakieś picie wy załatwcie resztę.
***
-Robert zadzwoń, bo to cholerstwo ciężkie.- jęczał Piotrek
-No już, co się pieklisz.
Zza drzwi dobiegł ich cichy odgłos kroków, później dźwięk przekręcanego klucza i już przed nimi stał niski chłopak w czerwonej koszulce i dresowych, luźnych spodniach.
-Cześć wchodźcie, Darek właśnie szuka fajnych filmów.- Mikołaj wpuścił ich do środka
-Mikołajku ty mały krasnalu, weź ode mnie  te wszystkie torby co?- powiedział Grzesiek
-Grzesiu, ty dziwna lesbijko, nie wiesz, ze nie wolno wykorzystywać nieletnich do pracy?- odgryzł się Mikołaj za krasnala.
-Spokój dzieci.- spokojnie powiedział Michał- Mikołajku, aniołeczku nie drażnij Grześka, bo się nigdy nie zamknie.
-Dobrze, już nie będę- wesoło powiedział chłopak
Gdy przyjaciele rozgościli się w kuchni, zaczęli rozpakowywać zakupy. Chipsy wysypali do miseczek, paluszki do szklanek, a Mikołaj zanosił to do salonu, gdzie Darek obsługiwał kino domowe. Po krótkiej chwili wszyscy siedzieli na kanapach i czekali aż chłopak włączy filmy.
-Licho ty krasnalu, rośniesz jeszcze czy już taki zostaniesz?- zaczął się drażnić z Lichem Grzesiek
-A spadaj na drzewo małpkom obciągać.- odgryzł się Licho- I to nie ja jestem mały, to ty jesteś za wielki.
-Dobra jakie filmy oglądamy?- zapytał Darek stojąc z pilotem
-Horror- krzyknął Mikołaj
-Ta. Ty i horror, komedie, bo się mały wystraszy.- zarechotał Grzesiek
-Czep się tramwaju, ciulu! Nie jestem małym dzieckiem.- zdenerwował się młody Romańczuk
-Znowu się zaczyna.- westchnął Szymon
-Spokój, no nie można filmu spokojnie wybrać?- Michał rozdzielił Miko od Grześka- Mikołaj, bądź mądrzejszy i usiądź spokojnie, dobrze? Będziesz?
-Nyo! To oglądamy horror.- ucieszył się chłopak
-Dobra ale jaki?- zapytał się Darek- Mam „Zły skręt”, „Krzyk ” wszystkie części, „The ring”, „Wzgórza mają oczy” i wiele innych.
-„Zły skręt”- krzyknęli chórem
-Dobra to włączam.- Darek usiadł koło brata. Gdy film się skończył Grzesiek prawie leżał na Radku.
-Stary, nie za wygodnie ci?- wydyszał przygnieciony chłopak
-Co? A nie, sory ja tylko…. no….. ten zmęczony jestem.
-Ta jasne! Grzesiek ma cykora!- zaśmiał się Mikołaj- Kokodak, kokodak, kukuryku!
-Nie prawda krasnalu.- próbował się bronić chłopak
-Spadaj na drzewo uczyć małpki stepowania.
-Miko nie śmiej się z tchórza.- powiedział Robert- Bo jeszcze się wystraszy i ucieknie.
- Ha ha ha. Śmiejcie się, śmiejcie. Idę do domu i Michał mam prośbę.- tu zwrócił się do Czajkowskiego
-Jaką?
-Masz po drodze. Odprowadzisz mnie do domu? Proszę!
W domu Romańczuków jeszcze przez długi czas słychać było śmiech.
*********************************************************************************
Pojawiła się nowa postać Mikołaj Romańczuk

niedziela, 28 kwietnia 2013

Ogłoszenie

Uwaga! Uwaga!

Czas na ogłoszenia parafialne. Uwaga!  Blog jest cały czas poprawiany. Pomyślałam, że lepiej będzie jak utworzę stronę z postaciami z bloga. Bohaterowie będą uzupełniani wraz z rozwijaniem się akcji. Będę się starała systematycznie poprawiać usterki na blogu. Koniec ogłoszeń :) No to do zobaczyska, notka powinna pojawić się już niedługo. Mówiła Karina Mi nyo! :)

sobota, 27 kwietnia 2013

Devil Moon 4

  ***Rozdział 4***

Robert wcześniej wracał z zajęć do domu, bo nauczycielka od angielskiego zachorowała. Chłopak cieszył się, nie musiał patrzeć na twarz Kwiatkowskiej. Czasami miał ochotę podejść do niej i trzepnąć po pulchnym ryju. Szczególnie zdenerwowała go akcja z przed miesiąca. Profesor od anatomii wezwał go do siebie, więc poprosił Darka by go usprawiedliwił. Gdy lekcja się skończyła, chłopak opowiedział mu jaka akcja była na lekcji.


Wspomnienie Darka:

„Weszliśmy do klasy i rozsiedliśmy się w ławkach. Kwiatkowska vel Orbita zaczęła sprawdzać listę obecności. Gdy doszła do Roberta zaczął się kabaret.
-Gdzie jest Kusy?
-Profesor Dąbrowski, go wziął.-odpowiedziałem jej grzecznie
.-Jak to?! Ja o niczym nie wiem! Czyli go nie ma.- krzyknęła Orbita.
-No nie ma go, jest u profesora.- odpowiedziałem jej w miarę spokojnie
.-A co on tam robi?- dalej drążyła temat Kwiatkowska
.-Nie wiem.- zaczynałem powoli tracić cierpliwość.
-To go nie ma. Który on ma numer?
-Trzynasty.- czułem, że zaraz zwariuję przez tą kobietę.
-Czyli go nie ma, tak?- Orbita rozejrzała się po sali.
-Tak nie ma go, bo jest u profesora- ciągnąłem dalej
.-A który on ma numer? Piętnasty? 
-DO JASNEJ ANIELKI TRZYNASTY! TRZY-NAS-TY! BABO DAJ SPOKÓJ! NIE MA GO, JEST U DĄBROWSKIEGO, TYLE RAZY CI MÓWIŁEM, A TY DALEJ SWOJE. LEĆ DALEJ, A NIE DRĄŻYSZ JEDEN TEMAT!- wrzasnąłem zirytowany.
-Co ty do mnie mówisz?- Orbita wstała z krzesła- Co ty do mnie mówisz?
- To co słyszałaś- odpowiedziałem w miarę spokojnie.Za to Kwiatkowska już spokojna nie była. Krzyczała jakimi my jesteśmy niekulturalni i że niemożna z nami poprowadzić lekcji. Następnie wstała, zatrzasnęła dziennik, wzięła go pod pachę i wyszła z klasy.                                           
Koniec wspomnienia.

Z zamyślenia wyrwał go pisk opon i krzyki, potem tylko ciemność.

***
Do świadomości Kusego docierał szum i ciche szepty. Ktoś zaczął go szturchać i coś do niego mówić. Z trudem otworzył oczy i zobaczył nad sobą  młodego Japończyka o krótkich, czarnych, roztrzepanych włosach i tego samego koloru oczach. Robert zamrugał parę razy i spróbował wstać.
-Nie wstawaj, bo możesz mieć mdłości. Chyba nieźle w coś przydzwoniłeś- czarnooki z powrotem  położył Kusego.
-Ja? Raczej ktoś mi w tym pomógł. Gdzie ja jestem?
-W samochodzie. Razem z moim ojcem znaleźliśmy cię jak leżałeś nieprzytomny na ulicy.-tu chłopak pokazał na mężczyznę za kierownicą.Miał on czarne, krótkie włosy i ciemne oczy.
- Tata jest lekarzem więc cię opatrzył, a teraz jedziemy do szpitala zobaczyć czy nie masz wstrząsu mózgu.
-Och,  nie trzeba dobrze się czuję.- Kusy starał się przekonać chłopaka.
-Każdy tak mówi.- Japończyk uśmiechnął się miło- Zobaczysz to krótko trwa, a pewność trzeba mieć. Ale gdzie moje maniery- jestem Kamil Yuji Matsumoto, a to mój ojciec Sebastian Masao Matsumoto .
-Dzień dobry.- powiedział milczący dotąd ojciec chłopaka.
- Dzień Dobry. Robert Kusy, miło mi.
-Mi również. No młodzieży jesteśmy na miejscu.
Zatrzymali się pod dużym szpitalem. Wysiedli z auta i pan Matsumoto zaprowadził ich do dyżurującego kolegi z pracy. Ten sprawnie obejrzał głowę chłopaka, zrobił testy i stwierdził, że nic mu nie jest, musi tylko nie przemęczać się. Kusy ładnie podziękował i wrócił do Kamila i jego ojca, którzy obiecali go odwieść do domu. Przez całą drogę Robert rozmawiał z Japończykiem. Chłopak okazał się inteligentnym człowiekiem. W miarę upływu czasu Kusy dowiadywał się coraz więcej o nowym koledze. Okazało się, że Kamil ma 20 lat i od przyszłego tygodnia zaczyna studia prawnicze, przeprowadził się miesiąc temu z Osaki do Polski. W takiej atmosferze chłopak wrócił do domu. Pożegnał się z panem Matsumoto i umówił się na spotkanie z Kamilem w jego domu. Po wymienieniu się numerami telefonu, Kusy wbiegł do mieszkania. Przywitali go zmartwieni rodzice i brat. Po wytłumaczeniu im wszystkiego chłopak zjadł kolacje i poszedł do swojego pokoju spać. Gdy tylko położył głowę na poduszce natychmiast zasnął.
*********************************************************************************

No i kolejna notka :) Miała być w poniedziałek, ale postanowiłam ją wstawić już dziś.

środa, 17 kwietnia 2013

Devil Moon 3



***Rozdział 3***

Poniedziałek. Mija godzina 9:40. Studenci medycyny udają się na zajęcia, a wraz z nimi Robert Kusy. Chłopak wlókł się razem ze swoimi przyjaciółmi do budynku szkoły. Wczoraj wieczorem siedział do późna i się nie wyspał. Gdy był już w sali, usiadł z tyłu i zabunkrował się książkami i truskawkowym jogurtem. Nie miał ochoty odpowiadać, wiec rozłożył się na ławce i zamknął  oczy. W głowie pojawiła mu się sytuacja z „Devil Moon”. Zastanawiał się co kombinuje Aśka i czy zrealizuje swoje groźby. W dzieciństwie była nieobliczalna, więc nie wiedział czego ma się po niej spodziewać.
-Panie Kusy, czy ja może panu nie przeszkadzam?- profesor Tarski spojrzał na chłopaka- Może panu poduszkę przynieść, bo chyba panu nie wygodnie.
-Nie, dziękuję profesorze- zmieszany chłopak wyprostował się zmieszany na krześle.
-To proszę się ogarnąć i uważać na lekcji. Jeżeli łacina pana nie interesuje proszę wyjść z sali i nie przeszkadzać.
- Przepraszam, już uważam- Kusy zdjął książki z ławki i schował do torby.
-No mam nadzieje. Na czym skończyłem? Ach tak. W łacinie najważniejsza jest…..- Tarski znowu zaczął prowadzić lekcje. Przez resztę czasu Robert starał się uważać, ale jego myśli biegły w innym kierunku. Zastanawiał się jak on mógł przyjaźnić się z Aśką i nie zwracać uwagi na jej zachowanie i charakter. Jak widać z wiekiem się mądrzeje. Dopiero teraz zobaczył jej prawdziwą twarz i przypuszczał, ze jej do końca nie zna. Nie wiedział jak blisko jest prawdy.

****

W innym miejscu



Zakapturzona, młoda dziewczyna przemierzała uliczki miasta i kierowała się do klubu „Alchemik”. Gdy znalazła się w środku, podeszła do stolika, stojącego w kącie sali. Siedział przy nim postawny, łysy facet z tatuażem na skroni. Na pierwszy rzut oka, wyglądał jak typowy koksu, czyli góra mięśni, inteligencja kurczaka ego większym niż Mount Everest. 
-Cze Simon- dziewczyna dzieła kaptur, odsłaniając blond loki.
-Siemasz Asia. Czemu chciałaś się spotkać?- chłopak podrapał się po głowie- Wiesz ja teraz nie mam czasu. Gang się zbiera, podobno szykuje się coś grubszego. A ciebie to nawet dawno nie widziałem, gdzie byłaś? Szef cię szukał, coś chyba ma na ciebie chrapkę.- chłopak uśmiechnął się obleśnie.
-Hola, hola nie tak szybko. Nie było mnie, bo miałam coś do zrobienia, a ciebie to nie powinno interesować. Ja twoimi sprawami się nie interesuje.- dziewczyna zdenerwowała się.- A szef niech sobie za dużo nie pozwala. Wisi mi kasę za dwa miesiące z góry to pewnie chce mnie udobruchać, ale nie ze mną te numery.
- No już uspokój się. To po co chciałaś się spotkać?- chłopak próbował uspokoić dziewczynę.- Tylko się streszczaj.
-Dobra, słuchaj, spotkałam ostatnio byłego wafla, ale się chłopak zbuntował. Chce, żebyście go z chłopakami sprzątnęli.
-Kobieto pogięło cię?! Na głowę upadłaś?! Wiesz o co mnie prosisz?!- Simon wstał z krzesła- Wybij to sobie z głowy!
-Uspokój się! Wiedziałam, że tak zareagujesz, to może tylko go ogłuszcie i wywieście do lasu i tam zostawcie. Pamiętaj, że masz u mnie dług- powiedziała szybko dziewczyna.
-Dobra, ale tylko to, jasne?
-Jak słońce. To co Simon zaraz ci powiem plan.- para przysunęła się do siebie i zaczęła omawiać jak zdarzenie ma wyglądać, a ofiara przyszłego zamachu nie widziała czarnych chmur, zbierających się nad nią.
*********************************************************************************

Na dziś to tyle. Następny rozdział zapewne pojawi się dopiero za dwa tygodnie. Ciao!