***Rozdział 4***
Robert
wcześniej wracał z zajęć do domu, bo nauczycielka od angielskiego zachorowała.
Chłopak cieszył się, nie musiał patrzeć na twarz Kwiatkowskiej. Czasami miał
ochotę podejść do niej i trzepnąć po pulchnym ryju. Szczególnie zdenerwowała go
akcja z przed miesiąca. Profesor od anatomii wezwał go do siebie, więc poprosił
Darka by go usprawiedliwił. Gdy lekcja się skończyła, chłopak opowiedział mu
jaka akcja była na lekcji.
„Weszliśmy do klasy i rozsiedliśmy się w ławkach. Kwiatkowska vel Orbita zaczęła sprawdzać listę obecności. Gdy doszła do Roberta zaczął się kabaret.
-Gdzie jest Kusy?
-Profesor Dąbrowski, go wziął.-odpowiedziałem jej grzecznie
.-Jak to?! Ja o niczym nie wiem! Czyli go nie ma.- krzyknęła Orbita.
-No nie ma go, jest u profesora.- odpowiedziałem jej w miarę spokojnie
.-A co on tam robi?- dalej drążyła temat Kwiatkowska
.-Nie wiem.- zaczynałem powoli tracić cierpliwość.
-To go nie ma. Który on ma numer?
-Trzynasty.- czułem, że zaraz zwariuję przez tą kobietę.
-Czyli go nie ma, tak?- Orbita rozejrzała się po sali.
-Tak nie ma go, bo jest u profesora- ciągnąłem dalej
.-A który on ma numer? Piętnasty?
-DO JASNEJ ANIELKI TRZYNASTY! TRZY-NAS-TY! BABO DAJ SPOKÓJ! NIE MA GO, JEST U DĄBROWSKIEGO, TYLE RAZY CI MÓWIŁEM, A TY DALEJ SWOJE. LEĆ DALEJ, A NIE DRĄŻYSZ JEDEN TEMAT!- wrzasnąłem zirytowany.
-Co ty do mnie mówisz?- Orbita wstała z krzesła- Co ty do mnie mówisz?
- To co słyszałaś- odpowiedziałem w miarę spokojnie.Za to Kwiatkowska już spokojna nie była. Krzyczała jakimi my jesteśmy niekulturalni i że niemożna z nami poprowadzić lekcji. Następnie wstała, zatrzasnęła dziennik, wzięła go pod pachę i wyszła z klasy.”
-Nie wstawaj, bo możesz mieć mdłości. Chyba nieźle w coś przydzwoniłeś- czarnooki z powrotem położył Kusego.
-Ja? Raczej ktoś mi w tym pomógł. Gdzie ja jestem?
-W samochodzie. Razem z moim ojcem znaleźliśmy cię jak leżałeś nieprzytomny na ulicy.-tu chłopak pokazał na mężczyznę za kierownicą.Miał on czarne, krótkie włosy i ciemne oczy.
- Tata jest lekarzem więc cię opatrzył, a teraz jedziemy do szpitala zobaczyć czy nie masz wstrząsu mózgu.
-Och, nie trzeba dobrze się czuję.- Kusy starał się przekonać chłopaka.
-Każdy tak mówi.- Japończyk uśmiechnął się miło- Zobaczysz to krótko trwa, a pewność trzeba mieć. Ale gdzie moje maniery- jestem Kamil Yuji Matsumoto, a to mój ojciec Sebastian Masao Matsumoto .
-Dzień dobry.- powiedział milczący dotąd ojciec chłopaka.
- Dzień Dobry. Robert Kusy, miło mi.
-Mi również. No młodzieży jesteśmy na miejscu.
Zatrzymali się pod dużym szpitalem. Wysiedli z auta i pan Matsumoto zaprowadził ich do dyżurującego kolegi z pracy. Ten sprawnie obejrzał głowę chłopaka, zrobił testy i stwierdził, że nic mu nie jest, musi tylko nie przemęczać się. Kusy ładnie podziękował i wrócił do Kamila i jego ojca, którzy obiecali go odwieść do domu. Przez całą drogę Robert rozmawiał z Japończykiem. Chłopak okazał się inteligentnym człowiekiem. W miarę upływu czasu Kusy dowiadywał się coraz więcej o nowym koledze. Okazało się, że Kamil ma 20 lat i od przyszłego tygodnia zaczyna studia prawnicze, przeprowadził się miesiąc temu z Osaki do Polski. W takiej atmosferze chłopak wrócił do domu. Pożegnał się z panem Matsumoto i umówił się na spotkanie z Kamilem w jego domu. Po wymienieniu się numerami telefonu, Kusy wbiegł do mieszkania. Przywitali go zmartwieni rodzice i brat. Po wytłumaczeniu im wszystkiego chłopak zjadł kolacje i poszedł do swojego pokoju spać. Gdy tylko położył głowę na poduszce natychmiast zasnął.
Wspomnienie Darka:
„Weszliśmy do klasy i rozsiedliśmy się w ławkach. Kwiatkowska vel Orbita zaczęła sprawdzać listę obecności. Gdy doszła do Roberta zaczął się kabaret.
-Gdzie jest Kusy?
-Profesor Dąbrowski, go wziął.-odpowiedziałem jej grzecznie
.-Jak to?! Ja o niczym nie wiem! Czyli go nie ma.- krzyknęła Orbita.
-No nie ma go, jest u profesora.- odpowiedziałem jej w miarę spokojnie
.-A co on tam robi?- dalej drążyła temat Kwiatkowska
.-Nie wiem.- zaczynałem powoli tracić cierpliwość.
-To go nie ma. Który on ma numer?
-Trzynasty.- czułem, że zaraz zwariuję przez tą kobietę.
-Czyli go nie ma, tak?- Orbita rozejrzała się po sali.
-Tak nie ma go, bo jest u profesora- ciągnąłem dalej
.-A który on ma numer? Piętnasty?
-DO JASNEJ ANIELKI TRZYNASTY! TRZY-NAS-TY! BABO DAJ SPOKÓJ! NIE MA GO, JEST U DĄBROWSKIEGO, TYLE RAZY CI MÓWIŁEM, A TY DALEJ SWOJE. LEĆ DALEJ, A NIE DRĄŻYSZ JEDEN TEMAT!- wrzasnąłem zirytowany.
-Co ty do mnie mówisz?- Orbita wstała z krzesła- Co ty do mnie mówisz?
- To co słyszałaś- odpowiedziałem w miarę spokojnie.Za to Kwiatkowska już spokojna nie była. Krzyczała jakimi my jesteśmy niekulturalni i że niemożna z nami poprowadzić lekcji. Następnie wstała, zatrzasnęła dziennik, wzięła go pod pachę i wyszła z klasy.”
Koniec
wspomnienia.
Z zamyślenia wyrwał go pisk opon i krzyki, potem tylko
ciemność.
***
Do
świadomości Kusego docierał szum i ciche szepty. Ktoś zaczął go szturchać i coś
do niego mówić. Z trudem otworzył oczy i zobaczył nad sobą młodego Japończyka o krótkich, czarnych, roztrzepanych włosach i tego samego koloru oczach. Robert zamrugał parę razy i spróbował wstać.-Nie wstawaj, bo możesz mieć mdłości. Chyba nieźle w coś przydzwoniłeś- czarnooki z powrotem położył Kusego.
-Ja? Raczej ktoś mi w tym pomógł. Gdzie ja jestem?
-W samochodzie. Razem z moim ojcem znaleźliśmy cię jak leżałeś nieprzytomny na ulicy.-tu chłopak pokazał na mężczyznę za kierownicą.Miał on czarne, krótkie włosy i ciemne oczy.
- Tata jest lekarzem więc cię opatrzył, a teraz jedziemy do szpitala zobaczyć czy nie masz wstrząsu mózgu.
-Och, nie trzeba dobrze się czuję.- Kusy starał się przekonać chłopaka.
-Każdy tak mówi.- Japończyk uśmiechnął się miło- Zobaczysz to krótko trwa, a pewność trzeba mieć. Ale gdzie moje maniery- jestem Kamil Yuji Matsumoto, a to mój ojciec Sebastian Masao Matsumoto .
-Dzień dobry.- powiedział milczący dotąd ojciec chłopaka.
- Dzień Dobry. Robert Kusy, miło mi.
-Mi również. No młodzieży jesteśmy na miejscu.
Zatrzymali się pod dużym szpitalem. Wysiedli z auta i pan Matsumoto zaprowadził ich do dyżurującego kolegi z pracy. Ten sprawnie obejrzał głowę chłopaka, zrobił testy i stwierdził, że nic mu nie jest, musi tylko nie przemęczać się. Kusy ładnie podziękował i wrócił do Kamila i jego ojca, którzy obiecali go odwieść do domu. Przez całą drogę Robert rozmawiał z Japończykiem. Chłopak okazał się inteligentnym człowiekiem. W miarę upływu czasu Kusy dowiadywał się coraz więcej o nowym koledze. Okazało się, że Kamil ma 20 lat i od przyszłego tygodnia zaczyna studia prawnicze, przeprowadził się miesiąc temu z Osaki do Polski. W takiej atmosferze chłopak wrócił do domu. Pożegnał się z panem Matsumoto i umówił się na spotkanie z Kamilem w jego domu. Po wymienieniu się numerami telefonu, Kusy wbiegł do mieszkania. Przywitali go zmartwieni rodzice i brat. Po wytłumaczeniu im wszystkiego chłopak zjadł kolacje i poszedł do swojego pokoju spać. Gdy tylko położył głowę na poduszce natychmiast zasnął.
*********************************************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz