sobota, 4 maja 2013

Devil Moon 6



***Rozdział 6***

Był 14 września, godzina 12:23. Robert właśnie wrócił z zajęć i szykował sobie coś do jedzenia. Smarował kanapki masłem, gdy usłyszał dzwonek telefonu.

-Robert! Odbierz ten telefon!- krzyknął Szymon z pokoju

-Idę, idę.- chłopak odłożył nóż i podszedł do urządzenia. Spojrzał na wyświetlacz i już wiedział kto dzwoni.- Halo?

-Dzień dobry. Tu Krus, Fiskus i poborca podatkowy w jednej osobie. Czy rozmawiam z panem Robertem Kusym?

-Tak, to ja.

-Mam dla pana wiadomość.

-Tak? A niby jaką?

-Żebyś ruszył dupe i przyszedł w końcu, a nie ciągle odkładasz, czubie!

-Dobra, Kamil nie krzycz. Dziś wpadnę.

-No mam nadzieję. Masz być, jasne?

-Jak słońce. To ja się zbieram.

Po dwudziestu minutach był gotowy do wyjścia. Zabrał tylko portfel, poinformował brata, że wychodzi i już był na dworze. Pobiegł prosto na przystanek i ledwo co zdążył na autobus. Do domu Kamila dotarł równo o 13. Zadzwonił do drzwi i poczekał. Po chwili usłyszał cichy odgłos kroków. Drzwi otworzyła mu niska, szczupła kobieta.

-Dzień dobry.- Robert grzecznie się przywitał- Zastałem może Kamila?

-Jest, zaraz go zawołam. Wejdź do salonu, bo zanim on zejdzie to trochę minie -kobieta przesunęła się- Kamil! Masz gościa!- krzyknęła. Robert wszedł do wiatrołapu, ściągnął kurtkę i buty.

-Jesteś przyjacielem Kamila?

-Tak. Nazywam się Robert Kusy.

-A no tak.- kobieta uśmiechnęła się miło- To ciebie Kamil i Sebastian znaleźli nieprzytomnego.

-Tak to ja.- Robert także uśmiechnął się

-Ja jestem Emilia, mama Kamila.

-Miło mi.

Przeszli do salonu i po chwili z drugiego pokoju wyleciały trzy psy i zaczęły szczekać. Przestraszony Kusy, aż podskoczył.

-Nie uciekaj, bo i tak cię dogonią i poliżą- z pokoju wyszedł pan Matsumoto- Dzień dobry Robercie.

-Dzień dobry- odparł uspokojony chłopak. Dopiero teraz przyjrzał się zwierzakom. Jeden pies- golden retriever i dwa husky.- Ah, nie boję się. Bardzo lubię te zwierzęta. Ładne te psy.

-Prawda?- do rozmowy przyłączył się Kamil, który właśnie zszedł z piętra- Golden retriever jest mój i wabi się Ulryk. Ten mniejszy husky to Diana i należy do mamy, a ten starszy z heterochromią jest taty i wabi się Valentino.

-Valentino?- zdziwił się Robert- Dlaczego Valentino?

-Bo był największym kochankiem świata.- odparł ze śmiechem Kamil- A pies lubi się bzykać.

-Ha ha ha, no tak.- zaśmiał się Kusy

-Dobra chodź do pokoju.- Kamil zaprowadził Roberta do pokoju, a psy pobiegły za nimi.

-Kamil mam pytanko.- powiedział Kusy, gdy siedzieli w pokoju Japończyka- Razem z przyjaciółmi idę  do klubu „Devil Moon”, bo organizują jutro karaoke. Chcesz iść z nami?

-Jasne, będzie fajnie. A gdzie to jest?

- Przyjdę gdzieś koło 18 i razem pójdziemy co?

-Dobra.- zgodził się tamten- Chcesz pooglądać anime?

-Zawsze i wszędzie- Kusy podskoczył- A jakie?

-Hmm teraz jestem w trakcie oglądania kuroshitsuji

-To włączaj. Jeszcze chyba tego nie oglądałem.

Kusy poszedł od Kamila ok. 21. Gdy zasypiał, cieszył się, że znalazł kogoś z kim może dzielić pasje. 
**********************************************************
 Diana




Valentino



Ulryk




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz